Rodzina znalazła na środku drogi zupełnie zdrowego psa, który odmawiał omijać ruch drogowy. Przyczyna złamie Ci serce!

Rodzina Ringstaffowych ma swoje motto: “Świat zmnienić nie potrafimy, lecz możemy zrobić coś z tym, co leży przed nami.”

Oczywiste jest, że chodzi o aktywną grupę miłych osób, która może się pochwalić jedną z najbardziej szlachetnych czynności – ocalają zaginione zwierzaki, które włóczą się w ich mieście rodzinnym Harlan w Kentucky.

A więc w chwili, kiedy na środku drogi zobaczyli olbrzymiego psa pirenejskiego, od razu wiedzieli, że to znów ich chwila. Z jakiegoś powodu ogromny kudłacz odmawiał ruszyć się, chociaż ocknął się w samym środku ruchu drogowego. Rodzina Rngstaffowych logicznie sugerowała, że pies jest ranny i nie potrafi zejść z drogi. Po bardziej szczegółowym przeglądzie jednak uświadomili sobie, że nie ma żadnych obrażeń. Wydawało się, że jest zupełnie w porządku.

Dlaczego więc nie ruszał się? Zaczęli się rozglądać dookoła i znaleźli bolesną odpowiedź – pies bowiem został w pobliżu innego psa, leżącego w rowie, uderzonego przez samochód. Ten niestety zderzenie z pojazdem nie przeżył. Teraz wszystko już było oczywiste! Pies odmawiał zostawić tam swojego przyjaciela.

Prawdopodobnie nie wiedział, że jego kochany kumpel zmarł albo zdecydował się, że zostanie z nim i będzie go chronić, ewentualnie opłakiwał jego śmierć. W każdym razie, Ringstaffowie nie potrafili przedostać go do samochodu. Był olbrzymi, ciężki i nie chciał zrobić jedynego kroku. Wrócili na miejsce później z jeszcze silniejszą pomocą.

10 godzin później przyjechali ze wsparciem i pies ciągle leżał na drodze. Tym razem jednak wszystkim udało się ruszyć z nim i przedostać go do pojazdu, żeby móc go bezpiecznie zawieść do domu. Niestety stwierdzono, że pies pirenejski był już dawno psem bezpańskim. Jego pan wyprowadził się i pieska po prostu zostawił samego. Prawdopodobnie takim samym sposobem załatwił również sprawę z szczeniakiem, który nie przeżył w tym dzikim dużym świecie.

Była to dla nich na tyle nieszczęśliwa historia, że zdecydowali się zaopiekować tym olbrzymim futrzakiem. Nazwali go Hachi i jak mówi Melissa Ringstaff: “W końcu wydawało nam się, że to imię jest dla niego zbyt smutne, więc zmieniliśmy go na Tuckera. Doskonale pasuje do jego charakteru. Jest niesamowitym słodziakiem, pieszczotą i ani razu nie słyszeliśmy go szczekać.” Tuckera prawdopodobnie nie byłoby już na tym świecie, o ile nie istniałaby ta niesamowicie ambitna rodzina, która tak bardzo kocha zwierzaki!

Na Tuckera możesz zerknąć w poniższym wideo:

Co myślisz o dzisiejszej historii? Czy myślisz, że każdy zrobiłby to samo? Daj nam znać w komentarzach i śmiało subskrybuj artykuł z Twoimi przyjaciółmi i rodziną.


Ewa Jadczak to matka trójki dzieci, która mieszka na przedmieściach większego miasta w przytulnym domku jednorodzinnym. Każde... [Więcej o autorze]

Wejdź do dyskusji